poniedziałek, 21 stycznia 2019

#8

Tylko nie kłam, bo przy kimś z kim się jest codziennie, zawsze jesteś nagi.

All in

Tylko kiedy ta bliskość, dwojga coraz bardziej bliskich sobie ludzi staje się sobie bliska? Jak rozpoznać ten moment, że zrobiło się poważnie. Ile razy można słyszeć ,,jak już będziemy poważnym, stabilnym związkiem".

Zazwyczaj zaczyna się to całkiem zwyczajnie i schematycznie. Ona piękna, on obrzydliwie inteligentny. Pierwsze spotkanie, pierwsze oczekiwanie i konfrontacja słowa pisanego z rzeczywistym, namacalnym. Oboje szykują się na spotkanie. Podrasowują swój wygląd, zakładają przemyślaną garderobę, piękny zapach. Podrasowują również swój życiorys i swoje ja. Jeżeli nie zrobisz dobrego pierwszego wrażenia, nie licz na szansę na drugie - to się nie wydarzy...
Dwoje zupełnie obcych sobie ludzi, nie zna się, zazwyczaj zachowuje bezpieczny, społeczny dystans. Jednak on łapie Cię w talii, Ty czujesz wewnętrzną, silną potrzebę złapania jego. To nie jest przypadkowe muśnięcie. To jakiś nieznany jeszcze wzór chemiczny, przyciąganie do siebie komórek, cząsteczek zwanych pożądaniem. Stoicie tak we dwoje, nie musicie nic mówić, atmosfera i otoczka robi to za was. Będziecie wspominać tę chwilę, zobaczysz.

Przeszliśmy pierwszy etap, jesteśmy już dalej niż wczoraj. Wracasz do domu, analizujesz ten wieczór, kreujesz scenariusze dalszej znajomości. Kilka dobrych, kilka złych...dobrze, głównie dobrych, bo endorfiny zrobiły swoje. Zerkasz na telefon - cisza. Zerkasz ponownie - bez zmian. Zajmujesz się swoimi sprawami, żeby odciążyć głowę. Cóż to? Jest wiadomość. Jesteś dorosła, jesteś kobietą, dlaczego masz w głowie walkę scenariuszy, kto ma napisać? Cóż to - ponownie się dziwisz. Napisał, że to był miły wieczór, że chce Ciebie taką jaka jesteś. Jaka jesteś? Czyli ta podrasowana, przygotowana, bez najmniejszego kompleksu przykrytego płaszczykiem "pierwsze wrażenie".

Spotkanie kolejne, kolejne, kolejne i kolejne.

Angażujesz się, poznajecie się. Dostrzegasz dobre i złe rzeczy. Na razie z przewagą tych dobrych, bo na złe nie ma czasu, nacieszcie się sobą.

Mijają tygodnie, miesiące i uświadamiasz sobie, że weszłaś w to all in. Później dostrzegasz jednak, że im więcej z siebie dajesz, tym większe wymagania stoją przed Tobą.

Początek znajomości determinuje oczekiwania jakie będzie miała do Ciebie druga osoba. Dając z siebie na początku 100%, staje się to normą, będziesz musiała działać tak przez cały czas. Bo taką Cię poznał. Czy faktycznie warto wejść all in?

środa, 2 stycznia 2019

#6

Wiesz co jest dobre w byciu normalnym? Że dla każdego to co innego oznacza.

Empty box, empty box...

      Liczyłaś kiedyś ile razy dziennie spoglądasz na telefon w oczekiwaniu na jakąś notyfikację? Odkładasz go ekranem do dołu - żeby nie kusiło spoglądanie! [sic!]. 

     To teraz zastanów się... Twoje ostatnie kilka dni, tygodni, miesięcy powodowały, że krew w żyłach płynie jakby szybciej, przestałaś słuchać słów w piosenkach, a dostrzegasz muzykę jako holistyczną całość utworu. Wiesz co się stało? Idąc powoli po ścieżce przed siebie, wśród rutyny ktoś potknął się o krawężnik wystawiony przez los. Ten ktoś wylądował na Twojej prostej ścieżce, zagradzając Ci Twój ruch jednostajny. Podnosisz wzrok, nagle z przerażenia - co się stało - dostrzegasz twarz, słyszysz głos, czujesz zapach. Wiesz co się właśnie dzieje? być może właśnie spotkałaś osobę, na którą czekałaś przez wiele lat. Być może dlatego nie wychodziły Ci Twoje związki? 
Dobrze, wiemy więc dlaczego to się wydarzyło. Poświęcacie sobie czas, pamiętacie zapach swojej skóry, ciepło rąk. Wstajesz rano, piszesz wiadomość na dzień dobry - na dobry początek dnia. Słyszysz ciszę. Dzwonisz raz - cisza; za jakiś czas dzwonisz znowu, bo przecież mógł nie zauważyć - nie mógł głupia. Dotarł do Ciebie już ten dźwięk? Ok - myślisz - bez przesady.
13:00 - idziesz na obiad, a soczewki wysychają Ci już od ciągłego sprawdzania tego urządzonka.

     Co za czasy - myślę sobie. Patrzę i traktuję urządzenie elektroniczne jak mojego partnera. Przeglądając Internet, czytając komunikatorowe wiadomości... głaszczę i miziam ekran. Jakbym miała zespół natręctw i nie mogła doczyścić tej jednej pieprzonej plamki na środku ekranu. Tak, tej jednej plamki zwanej Tobą. 

18:00 - pewnie już skończył pracę, ale dlaczego po tym jak przyzwyczaił mnie do kontaktu, nagle teraz nie kontaktuje? Mamy 20:00, a jakaś dziwna pustka? Idź spać.
Dzień dobry, mamy nowy dzień. Jest ustawowo wolny od pracki. Wstajesz, przeciągasz się leniwie. Kości strzelają. Spoglądasz tam znowu. Przecież znam tę tapetę. A to tylko tapeta, spokojnie, sama ją ustawiłaś.

Dobrze, to staje się już niepokojące. Co z Tobą? wszystko ok? Kto tam u Ciebie jest w środku? Kto tam jest? 
 
  I zaczyna się ta cała babina rozkmina, projektowanie scenariuszy. Pierwszy - całkiem prawdopodobny, ale nie tak do końca; drugi - no może, może; trzeci - nie no, ten na bank nie, przecież nie jest głupi; dochodzi do głosu czwarty - tak...to pewnie jest to. 

Spoglądanie - mimowolne! - czyni mnie w moich własnych oczach brzydką jak tył lodówki. Ale robię to, robię to mimo tej lodówki w głowie...

W głośnikach przez ten cały czas leci muzyka. Nagle, uświadamiam sobie, że to piosenka, która definitywnie pasuje do tej sytuacji. Definitywnie. Zakładam słuchawki na uszy, idę przez miasto, jadę komunikacją, idę ulicą, szwendam się to tu, to tam. Ale w głowie scenariusze śmigają jak głupie. Ba! doszło do tego, że mieszają się ze sobą. Czy wszystko z Tobą w porządku? Jesteś sam? Dlaczego jesteś z kimś innym? Dlaczego jestem zazdrosna o scenariusze? Zazdrosna? Ja? 

     Dzień trzeci albo czwarty - piosenka tak zapętliła mi scenariusze, że straciłam poczucie czasu. Zdezorientowana pisze mu, że wszystko jasne. Zajęło to chwilę, ale dotarło. Odpowiedź następuje w ciągu 1 minuty od dotknięcia "send".  Na ile wierzyć komuś, kto zawodowo zajmuje się wchodzeniem do głowy i manipulacją potrzebował czasu dla siebie, tylko dla siebie. Na przemyślenia, na zajęcie się swoimi sprawami. Był w swoim empty box. Empty box, w którym znajduje się nic. To nic stanowi dla facetów bardzo ważny element ich życia i potrzebują od czasu do czasu zagnieździć się w tym pudełeczku i zamknąć za sobą klapę zwaną odwal się na chwilę muszę  po-nic-nie-myśleć.




wtorek, 1 stycznia 2019

#4

Straciłeś dla mnie tyle czasu, ze poczułem się ważny.

Lejek emocjonalny

      Emocje to ciekawe zjawisko. To takie hormony emocjonalne, nad którymi nie panujesz.
W odpowiednim momencie, wlewają się w Ciebie, przenikając przez wszystkie tkanki organizmu. Czy nad nimi zapanujesz? No nie bardzo. Emocje są płynne, wybuchają jak Etna, niespodziewanie. Mogą być piękne, bo spontaniczne, ekscytujące, gorące, jednak mogą Cię zniszczyć, wywołać strach i panikę.

    Zaskakujące jest to, że każdy nowy partner w życiu, z którym rozkręca się nowa, emocjonalna znajomość, wzbudza inny rodzaj tych odczuć. Dlaczego to nie działa jak schemat? Jak lejek emocjonalny? Poznajesz, spotykasz się, jeden, drugi, piętnasty raz, dochodzą do głosu nowe uczucia, fala ciepła, fala zimna, overthinking. Później pojawia się zakochanie, a jak to dobrze pójdzie to może i miłość. Taki schemat byłby dla nas wszystkich taką oszczędnością ewolucyjną. Ale nie, człowieka i społeczeństwo musiało pokomplikować sobie życie.

   Czasami zakochujemy się w tych delikatnych dłoniach, które dotykają Twojego policzka. Po odejściu tej dłoni, wracasz myślami do niej. Przypominasz sobie jak stykały się ze sobą atomy dłoń-policzek. Czasami jednak zakochujemy się również w dłoniach, które trzymają ten brązowy kubek z białym sercem. W obojczyku wystającym spod topu, w szyi i jej zapachu, w jego linii szczęki, której on sam nie lubi. Zakochujemy się w szczegółach i wzajemnej czułości. Aż wreszcie, za innym razem zakochujesz się w zaprojektowanej przez niego otoczce tej znajomości. To co robi, to co i w jaki sposób mówi. Nagle uświadamiasz sobie jak to jest dryfować w strumyku jego filozoficznych przemyśleń. Z każdym spotkaniem coraz bardziej lubisz elementy, stanowiące dla niego kompleksy. Czym są dla Ciebie? naturalnym rozwinięciem waszej znajomości, coraz większej akceptacji, która z czasem przerodzi się w kompletną.

    Emocjonalne hormony mają miliony odsłon, każdy z nas przeżywa je i będzie je przeżywał na swój sposób. Jakkolwiek nie skończy się każda ze znajomości, pozostawia w nas bagaż albo chociaż kopertówkę doświadczeń. Doceńmy to za każdym razem. Za każdym razem jesteśmy o ten mały cholerny element bliżej bycia mądrzejszym i mniej naiwnym człowieczkiem...

poniedziałek, 31 grudnia 2018